Dzień 25, miesiąca stycznia, roku Pańskiego 2019.
W dniu tym
nasza grupa licznie i ochoczo zebrała się na zajęciach, aby doświadczyć
wspólnej refleksji na temat przynależnych nam predyspozycji zawodowych, jak i
subtelności naszej osobowości (niekoniecznie grupowej). Dodatkowo na nasze
barki spadła odpowiedzialność za śledztwo w sprawie morderstwa, określić to
można jednym słowem „tragikomedia”.
Rozpocząć można
by tytułem filmu „Trzy kolory – niebieski” gdyż tym kolorem rozpromieniło się
większość kwestionariuszy, acz ową monotonię rozpromieniły drobne odcienie
bieli i dyskretnie wyglądające zza węgła czerwienie. Hartman byłby z nas dumny.
(to na podstawie jego kwestionariusza osobowościowego pracowaliśmy).
Kolejnym
tematem były predyspozycje zawodowe, jest to temat rzeka (niestety tłumaczenie
językowe testów pozostawiało wiele do życzenia, z angielskiego na polskawy),
jeden z uczestników wręcz dopominał się zastania treserem dzikich zwierząt, po
czym delikatnie mu zasugerowano by udał się w stronę Warszawy na ulicę Wiejską,
gdzie odnajdzie swe powołanie. Ogólnie kolejny raz potwierdziło się, iż nasza
grupa zdecydowanie skłania, i to w
przeważającej części w stronę społeczną sfery zawodowej.
I na koniec, gwóźdź programu –
morderstwo.
Na podstawie
losowo rozpowszechnionych pośród grupy dowodów i zeznań, trzeba było wyciągnąć
odpowiednie wnioski i doprowadzić winnego, motyw i narzędzie zbrodni na
flipchart.
Po długiej i burzliwej dyskusji, wysnuciu wielu a wielu teorii drezyna śledcza, ustaliła… to co chciała. Koniec końców w akcie desperacji doprowadzono do „aresztowania” bogu ducha winnego człowieka ciężko pracującego na kawałek chleba (niekoniecznie suchego, niekoniecznie dla konia) – obywatela trzymającego pieczę nad drzwiami i guzikami - windziarza. Tym samym puszczając wolno mordercę
i jego kochankę.
Po długiej i burzliwej dyskusji, wysnuciu wielu a wielu teorii drezyna śledcza, ustaliła… to co chciała. Koniec końców w akcie desperacji doprowadzono do „aresztowania” bogu ducha winnego człowieka ciężko pracującego na kawałek chleba (niekoniecznie suchego, niekoniecznie dla konia) – obywatela trzymającego pieczę nad drzwiami i guzikami - windziarza. Tym samym puszczając wolno mordercę
i jego kochankę.
(tekst: Małgorzata Sidorowicz)
Komentarze
Prześlij komentarz